Takiej sytuacji w życiu młodych Polaków nie było. Nieco starsi pamiętają stan wojenny i ograniczenia z niego wynikające. Tamta sytuacja różni się jednak od obecnej, bo była namacalna. Widzieliśmy żołnierz, milicjantów. czytelne komunikaty mówiły nam jak postępować. Teraz zagrożenie jest niewidoczne. Bakterii nie widać. Nie wiemy kto jest zarażony, kto może zarażać, gdzie czai się zło. Kluby bilardowe zostały zamknięte. Branża w okresie swojej sezonowej prosperity poniesie finansowe straty. Oczywiście jesteśmy jednymi z wielu, ale też kluby bilardowe mają mniejsze obciążenia finansowe niż np. hotele, biura turystyczne, prywatne teatry, firmy transportowe czy linie lotnicze. Pytanie jest jaką rezerwę finansową mają właściciele klubów i jak zachowają się dzierżawcy lokali. Rząd zapowiada wsparcie dla biznesu, ale nie wierzę, że obejmie ono wszystkich i zrekompensuje pełne straty. Bilard sam w sobie nie ma wielkiej siły przebicia, ale razem z pokrewnymi firmami prowadzącymi: kręgielnie, restauracje, kawiarnie, studia fitnessu jesteśmy znacznie silniejszy. Proponuję kolegom i koleżankom na bieżąco oszacowywać koszty. Nie znamy jeszcze kryteriów oceny, które określą specustawy, ale bądźmy przygotowani. Rozpoczynamy wspólną podróż w nieznane, bo firmy handlujące sprzętem bilardowym jadą na tym samym wózku.